Recenzja filmu

Sfora: Bez litości (2002)
Wojciech Wójcik
Olaf Lubaszenko
Paweł Wilczak

Ponad prawem made in Poland

Nie będę ukrywać – film jest kiepski, chwilami nie wiadomo o co chodzi, ani kto jest kim. Ci, którzy oglądali kilka pierwszych odcinków "Sfory" w telewizji, będą wiedzieli, kim jest i jaki jest
Filmy często opowiadają o rzeczywistości, dokładnie ją odtwarzając lub naśladując. Są to nie tylko dokumenty czy filmy zrealizowane według manifestu dogmy, ale też zwykłe obyczaje i komedie. Często też zdarza się, że film pokazuje życzeniową wersję świata. Świata takiego, jakim chciałby go widzieć reżyser, lub jakim widział go scenarzysta... w innych filmach. Takie właśnie jest najnowsze dzieło Wojciecha Wójcika "Sfora - Bez litości". To dość chaotyczny film sensacyjny, który w znacznie dłuższej, serialowej wersji gości na antenie publicznej telewizji. Tytułową "Sforę" tworzą policjanci Duch, Olbrycht i Sulima oraz prokurator Nowicki. Jest to grupa przyjaciół i jednocześnie stróżów prawa. Gdy ginie jeden z nich, Komendant Główny Policji Sulima, pozostali poprzysięgają zemstę zabójcy – bezwzględnemu gangsterowi Starewiczowi. Zrobią wszystko, nawet jeśli miałoby to oznaczać złamanie prawa, aby pomścić śmierć przyjaciela. W polowaniu na "Starego" pomaga im młoda podkomisarz Nika Różycka, ekspert komputerowy. Razem wpadają na trop afery, w którą zamieszani są wysoko postawieni oficerowie policji i urzędnicy. Nie będę ukrywać – film jest kiepski, chwilami nie wiadomo o co chodzi, ani kto jest kim. Ci, którzy oglądali kilka pierwszych odcinków "Sfory" w telewizji, będą wiedzieli, kim jest i jaki jest każdy z bohaterów. Reszta widzów może się niestety zgubić w zawiłej fabule, pełnej skrótów i niedomówień. Widać, że scenarzyści konstruując fabułę i pisząc kwestie, bardzo sugerowali się amerykańskimi produkcjami. Dlatego większość scen, które miały być poważne bądź wywoływać wzruszenie u widza, śmieszą przez swoją sztuczność, nienaturalność i zadęcie tak dobrze znane z obrazów made in USA. Również bohaterowie są schematyczni, niezbyt ciekawi. Każdy z nich prezentuje jakiś typ postaci, znany z wielu filmów sensacyjnych i policyjnych. Jest na przykład młody, dobroduszny prokurator, który wierzy w uczciwość i sprawiedliwość. Jest samotny mściciel, któremu gangster zamordował ukochaną żonę. Jest też tajemniczy policjant z problemem alkoholowym i niejasną przeszłością. Bardzo nie podoba mi się też, że bohaterowie - stróże prawa i sprawiedliwości - działają ponad prawem. Niby jest to filmowa fikcja, ale nie podoba mi się założenie, że jeśli nie można pokonać przestępców, trzeba działać ich metodami. Podczas oglądania "Sfory - Bez litości" niejednokrotnie miałam uczucie déjà vu - w innym filmie widziałam właśnie taką postać, w innym filmie słyszałam właśnie takie kwestie. Język, jakim posługują się bohaterowie "Sfory", jest dość dziwną mieszanką. Składa się on ze zdań, które brzmią jak dosłowne tłumaczenie amerykańskich kwestii, oraz z rodzimego slangu – dość niejasnego znaczeniowo i sztucznego. Papier, na którym pisze się scenariusz jest o wiele bardziej cierpliwy i może wiele więcej znieść niż aktor, który posługuje się później tym językiem. Twórcy filmu najwyraźniej nie pamiętają o tej zasadzie. Na szczęście film ma jedną zaletę, jaką jest świetna obsada. Mimo iż bohaterowie są sztampowi i schematyczni, aktorzy świetnie radzą sobie z materiałem jaki dostali, nie pogłębiając schematyczności swoich postaci. Szczególnie podobał mi się występ Pawła Wilczaka oraz Sławomira Orzechowskiego. Na uznanie zasługuje też studentka warszawskiej akademii teatralnej – Karolina Gruszka, która po raz kolejny udowadnia, że jest jedną z najlepiej zapowiadających się młodych aktorek. Forma filmu też jest dobra – zdjęcia Piotra Wojtowicza są ładne, budują odpowiednią atmosferę. Rozczarowuje natomiast muzyka Krzesimira Dębskiego, która jest połączeniem motywów z "Ekstradycji" i "Ogniem i Mieczem" z dość przeciętną melodią. Odradzam pójście do kina na "Sforę - Bez litości" – szkoda pieniędzy i czasu. Jeśli ktoś jest naprawdę ciekaw przygód "sprawiedliwych ponad prawem", niech lepiej obejrzy serial. Będzie wiedział dokładnie, o czym jest film, a na dodatek nie wyda 20 złotych na bilet.
1 10 6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones